#3 Jak z dobrego pomysłu zrobić fatalną książkę, czyli "Niebezpieczne kłamstwa" Becci Fitzpatrick
12:13
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 424
Seria: --------
Cena z okładki: 36,90 zł
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 424
Seria: --------
Cena z okładki: 36,90 zł
Cześć i czołem! Dzisiaj przychodzę do Was z klasyczną
recenzją! To będzie chyba moja druga albo trzecia recenzja książki na blogu,
wow. Ale ja po prostu nie lubię takich typowych recenzji. Wolę pisać posty na
przykład w mojej serii „Książka i jej ekranizacja” albo tagi.
Ta recenzja będzie dotyczyła „Niebezpiecznych kłamstw” Beccii Fitzpatick. Książka ta wpadła w moje ręce dzięki BookTourowi organizowanemu przez Angelikę z bloga
http://www.uwielbiamczytac.pl/
Zacznę od tego, że ten BookTour jest cudownie zorganizowany i
cieszę się, że mogłam wziąć w nim udział. Wszystko było pięknie zapakowane.
Liścik, jaki otrzymałyśmy od organizatorki to cudeńko. A wisienką na torcie są
zakładki, które również były dołączone do paczuszki. Każda z uczestniczek mogła
wziąć sobie jedną z nich. Wszystkie są takie prześliczne, że miałam nie lada
problem w wybraniu tylko jednej. :D
Z panią Fitzpatrick miałam już dużo do czynienia.
Przeczytałam wszystkie jej książki (chyba wszystkie, w każdym bądź razie te,
które zostały wydane w Polsce). Swoją serią „Szeptem” skradła moje serce i
totalnie się w niej zakochałam! Uwielbiam te książki, a Patch (czyli główny
bohater) stał się jednym z moich książkowych mężów (jakkolwiek to głupio brzmi
XD). Kolejną książką tej autorki była wydana nie tak dawno „Black Ice”. Miała
być mrocznym thrillerem. I po części taka była, podobała mi się. Ale to nie
jest coś wyjątkowego, oryginalnego. Była okej, ale nic więcej. Do przeczytania
raz i zapomnienia o niej. No i teraz przyszła pora na „Niebezpieczne kłamstwa”,
czyli najnowszą powieść Fitzpatrick. Była zapowiadana jako kryminał, a że ja
kryminały uwielbiam, to pomyślałam, że mi się spodoba i koniecznie chciałam ją
przeczytać. Tym bardziej, że słyszałam dużo pozytywnych opinii.
Stella to nie jest moje prawdziwe imię.
Thunder Basin w Nebrasce nie jest moim prawdziwym domem.
Po tym jak byłam świadkiem groźnego przestępstwa, zostałam objęta programem ochrony świadków i wysłana do spokojnego miasteczka na końcu świata. Moje życie rozpadło się na milion kawałków. Nie potrafię się tu odnaleźć. Miałam rozpocząć ostatni rok liceum. Miałam być z chłopakiem, którego kocham, ale zostaliśmy rozdzieleni. Teraz w moim życiu pojawił się ktoś inny – czy mogę mu zaufać? Coraz trudniej jest mi ukrywać uczucia. Coraz trudniej jest też kłamać…
Im bardziej czuję się bezpieczna, tym większe grozi mi niebezpieczeństwo.
- lubimyczytac.pl
1) Kryminał, który stał się romansem.
Historia Stelli zaczęła się bardzo ciekawie. Dziewczyna, która zobaczyła morderstwo i została objęta programem ochrony świadków. Jedzie do odległego miejsca, aby przestępcy jej nie znaleźli. Naprawdę super pomysł. Jeżeli chodzi o wykonanie, to jest dużo gorzej. Po opisie i pozytywnych opiniach (których jest za dużo) spodziewałam się tajemniczego kryminału, a co otrzymałam? Typową młodzieżówkę, w której było więcej romansu niż kryminału. Wątek morderstwa został opisany tylko na początku, przez całą książkę pojawił się zdecydowanie za mało razy (w końcu to miał być główny temat!). Zamiast tego mamy głupiutką bohaterkę, którą targają miłosne rozterki, bo jakby inaczej mogło być!!! W swoim "poprzednim życiu" zostawiła chłopaka, przyjeżdża do miasteczka, w którym ma się ukryć i kogo tam spotyka? Bardzo przystojnego, charyzmatycznego chłopaka! Czy to jakiś żart?! Przez całą książkę opisane są kolejne losy tej "pary". Chodzą na randki, zbliżają się do siebie, ale jednocześnie nie mogą być ze sobą, bo główna bohaterka skrywa niby tajemnicę (nie może wyjawić powodu pobytu w tej miejscowości). ŻENADA.
„To był mój dom. Jedyne znane mi miejsce. Opuszczając je,
czułam się, jakbym rezygnowała z czegoś tak niezbędnego do życia jak
powietrze.”
2) Czy to na pewno książka Becci Fitzpatrick?
Znam tę autorkę bardzo dobrze. Uwielbiam jej styl pisania w poprzednich powieściach. Ale w "Niebezpiecznych kłamstwach" mam wrażenie jakby to nie ona napisała tę powieść. Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić, ale mam takie odczucie. Po prostu to nie ten styl pisania, nie taka akcja, jaka powinna być, marne dialogi, głupiutkie postaci.
„Wszyscy jesteśmy skazani na popełnianie błędów, ponieważ
tylko w ten sposób możemy się czegoś nauczyć – Chet odetchnął powoli, w
zamyśleniu – Ale niektóre lekcje są trudniejsze od innych.”
3) Dwie inne książki?
Przez całą książkę, tak jak już wspomniałam, są opisane miłosne przygody Stelli. Nic się nie dzieje. Nuda przez wielkie "N". W niektórych momentach prawie zasypiałam. Ta książka jest tak strasznie schematyczna! I oczywiście, jak zawsze, pani Fitzpatrick musiała wcisnąć tutaj trójkąt miłosny, który jest taki bezsensowny i denny, że szkoda słów. Końcówka - coś zupełnie innego. Nie chcę spoilerować, dlatego nie wyjaśnię wam tego dobrze. Ale ten, kto czytał powinien zrozumieć. Zakończenie i cała ta końcowa akcja jest jakby z innej książki. Może autorka powinna stworzyć dwie książki? Jedna opowiadająca o miłosnych przygodach Stelli (która miała by jakieś 300 stron) i "tajemnica" i rozwiązanie zagadki kryminalnej Stelli (ilość stron - ok. 40 albo nawet mniej)? Tak mniej więcej przedstawiają się proporcje w "NK".
„To prawda, co mówią ludzie: najmocniej docenia się zawsze
to, co zostało już bezpowrotnie utracone.”
Podsumowując, jeżeli chcecie przeczytać kolejne romansidło, to czytajcie, a będziecie zadowoleni, ale jeżeli macie jakieś "kryminalne" oczekiwania, to omijajcie tę książkę szerokim łukiem. Jeżeli chodzi o mnie, to nie polecam!
Ocena: 4/10